W akustycznym cieniu

Lubicie zasypiać i budzić się w ciszy? Czy jesteście już tak miejscy, że nie zmrużycie oka, dopóki szum ulicy nie ukołysze was do snu? Ja należę zdecydowanie do ciszolubnych, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy 8 lat temu wzdłuż pobliskiej Trasy AK zaczęto stawiać ekrany dźwiękochłonne. Były wtedy głosy za i przeciw, wokół budowy rozgorzały dyskusje.

Okoliczni mieszkańcy domagali się wytłumienia hałasu, a inne społeczności, których ten problem bezpośrednio nie dotyczył, protestowały przeciwko – ich zdaniem – zbyt kosztownej, „nadmiarowej” i niepotrzebnej inwestycji.

Co do kosztów, warto nadmienić, że modernizacja trasy była częścią projektu przebudowy drogi ekspresowej S8 w Warszawie, współfinansowanej przez Unię Europejską. Dla łowców afer finansowych to była woda na młyn. Wróble na stołecznym dachu głośno ćwierkały, że na stawianiu specjalnych tuneli dźwiękochłonnych mieli się dorobić wysoko postawieni urzędnicy i ich rodziny. Nie wiem i niespecjalnie mnie to zajmuje, jacy krewni i znajomi królika zarobili na tym kokosy, wiem, że każda poważna inwestycja rozpala gorące głowy. I wiem, jakie efekty przynosi ona po latach. Zawsze w takich razach przypomina mi się historia budowy szklanej piramidy na dziedzińcu Luwru w Paryżu, pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Zagorzali przeciwnicy nazywali ją kosztownym żartem i kpiną z poważnego Muzeum, zohydzającą jego wizerunek. Dziś ta śmiała konstrukcja ze szkła i stali jest symbolem Luwru, wymienia się ją na trzecim miejscu jego największych atrakcji, po Mona Lisie i Wenus z Milo.

Co do konstrukcji tuneli dźwiękochłonnych na Trasie AK, to także czapki z głów, panowie i panie. Bo – oprócz spełnienia wymaganych parametrów technicznych, które stanowiły nie lada wyzwanie dla projektantów i wykonawców – jest ona dziełem architektonicznym na miarę XXI wieku. Do zbudowania tuneli wykorzystano przeszklenia o łącznej powierzchni ok. 60 tys. metrów kwadratowych. Ich kosmiczny wygląd może nie przyciąga takich rzesz turystów i fotografów, jak piramida w Luwrze, ale też stanowi atrakcję dla wielu ludzi, zarówno warszawiaków, jak i przyjezdnych. Należę do nich.

Lubiłam obserwować postępy prac, kiedy trasę budowano.  Dziesiątki robotników w kaskach. Niesamowity ruch jak w mrowisku: ciężki sprzęt, którego nazwy i przeznaczenia nie znałam, tony piachu, kamienia, stali i czego tam jeszcze. I unosząca się nad tym wszystkim Wielka Myśl Inżynieryjna, budząca podziw i rozpalająca wyobraźnię u takiego technicznego ignoranta, jak ja.

Lubię  patrzeć z wysokości wiaduktu przy ul . Mickiewicza (z dołu na górę można wjechać windą), jak w przezroczystych brzuchach połyskujących w słońcu gąsienic giną małe, pędzące autka. Równie fascynujący jest widok żeber tych „gąsienic” od środka, migających nad moją głową, kiedy jadę tunelem swoim samochodem.

A wracając do ciszy. Może nie jest to bezbrzeżna cisza, ale mogę w swoim domu spać spokojnie. Moja ulica, dzięki dźwiękochłonnym panelom znalazła się – jak poetycko określają zjawisko fachowcy – w akustycznym cieniu.

Tagi:

Brak odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

44 + = 54

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.