Trawy rządzą

Zieleń na mojej ulicy oszalała. Kiedy idę wzdłuż rabat, pokrytych roślinnością niemal po pas, przypomina mi się słynna sentencja Roberta Michaela Pyle’a, amerykańskiego pisarza i ekologa – Nie miej wątpliwości: chwasty wygrają. Ostatni ruch zawsze należy do Natury.

Po serii ulewnych deszczy i upałach trawniki zamieniły się w dzikie łąki, na których barwy letnich kwiatów znikają, zdominowane zielonością traw w najrozmaitszych odcieniach. Żadne tam modne dziś, wymuskane miskanty czy wyniosłe rozplenice, choć miejscami są i takie, ale zwykłe nasze polskie trawy. Kiedy rozkołysze je wiatr, lekko falują i wraz z pokładającymi się fioletowymi  łodyżkami szałwii łagodzą geometrię chodnika i ulicznych krawężników. Pośród nich przekwitająca szałwia walczy o przetrwanie, ale – to trawy rządzą. I wszędobylski perz, oczywiście.

Tak jak pracownicy Zieleni Miejskiej zapowiadali, nie koszą traw w tym roku. Wprawdzie powód był inny, chodziło o pokonanie suszy, na którą zanosiło się wczesną wiosną, gdy tymczasem mieliśmy raczej powodzie, fakt jest taki, że w całej Warszawie kosiarki tego lata nie są w użyciu. I zarastamy.

Ten bardziej wiejski niż miejski krajobraz uzupełniają malowniczo układające się kolorowe malwy na tle wapiennego muru i dzikie róże, które utraciły już, niestety, swą świeżość i z daleka przypominają bardziej śmietnisko niż kwietną rabatę.

Jest podobno taka teoria, że zjedzą nas trawy i zboża – z zemsty za to, że wykorzystujemy je, hodując na cele spożywcze oraz za karę, że tak źle gospodarzymy Planetą i nie dbamy o środowisko. Może ludzkość na to zasługuje? Ostatni ruch zawsze należy do Natury…

Tagi:

Brak odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

− 3 = 5

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.